Entdecke mehr mit dem kostenlosen Probemonat
Mit Angebot hören
-
Gomułka
- Dyktatura ciemniaków
- Gesprochen von: Sławomir Holland
- Spieldauer: 19 Std. und 35 Min.
Artikel konnten nicht hinzugefügt werden
Der Titel konnte nicht zum Warenkorb hinzugefügt werden.
Der Titel konnte nicht zum Merkzettel hinzugefügt werden.
„Von Wunschzettel entfernen“ fehlgeschlagen.
„Podcast folgen“ fehlgeschlagen
„Podcast nicht mehr folgen“ fehlgeschlagen
2,95 €/Monat für 3 Monate
Für 12,95 € kaufen
Sie haben kein Standardzahlungsmittel hinterlegt
Es tut uns leid, das von Ihnen gewählte Produkt kann leider nicht mit dem gewählten Zahlungsmittel bestellt werden.
Inhaltsangabe
Biografia Władysława Gomułki, jedynego I sekretarza KC PZPR, który chciał być samodzielnym politykiem. Jedynego, który mógł być samodzielnym politykiem. Historia polityka, który - tak jak jego poprzednik i jego kolejni następcy - przegrał wszystko. Jeden z najbardziej paradoksalnych życiorysów polskiego komunizmu. Absolwent sowieckiej "Leninówki", członek partii bolszewickiej, wierny wyznawca stalinizmu, który w obecności Berii miał odwagę odmówić samemu Stalinowi.
Bierut zamknął go w więzieniu, a jego nazwisko padało na najważniejszych stalinowskich procesach w krajach bloku sowieckiego. W 1956 roku odprawił do Moskwy najpierw Chruszczowa, a później Rokossowskiego. Na placu Defilad słuchało go 400 tysięcy ludzi, więcej niż jakiegokolwiek polskiego polityka, nie wyłączając Józefa Piłsudskiego. Przez moment miał nawet poparcie kardynała Wyszyńskiego, a niektórzy księża nazywali go Władysławem V. Gigantyczne poparcie narodu roztrwonił błyskawicznie, ale o to nie dbał. Coraz bardziej się staczał. Schlebiał antysemickim nastrojom, podżegał do „bratniej pomocy” w Czechosłowacji i był jednym z tych, którzy pogrzebali szanse na zreformowanie socjalizmu. A później kazał strzelać do robotników z Wybrzeża...
Kritikerstimmen
Władysław Gomułka mógł trafić do panteonu najwybitniejszych w polskiej historii. Ale musiałby, nawet pozostając ideowym komunistą, uwolnić się od uległości wobec moskiewskich genseków. W październiku 1956 roku miał w ręku wszystkie karty. Entuzjazm milionów Polaków, poparcie Kościoła, więcej niż przychylność emigracji. Wierzono, że poprowadzi Polskę ku wolności, jeszcze ułomnej, ale jedynej, jaka była wtedy możliwa. Wystarczył mu rok, by tę wiarę i entuzjazm ludziom odebrać. Piotr Gajdziński, wytrawny biograf pezetpeerowskich sekretarzy, opisuje postać jednocześnie tragiczną i śmieszną. Człowieka miotającego się między wielkością i małością, depozytariusza największych nadziei Polaków, który zakończył czas swoich rządów strzelaniem do robotników. Gdyby mógł przeczytać książkę o sobie, właśnie taką jak ta, być może zrozumiałby, jak wielką dostał od historii szansę i jak głupio ją zmarnował.
--Mariusz Urbanek